Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Nad wieczorem tego samego dnia przed zachodem słońca, pięciu ludzi szło ścieżyną przez las w stronę, gdzie znikli Huroni. Byli to dwaj Mohikanie, ojciec ich i syn, potem przyjaciel ich myśliwiec, a nakoniec sędziwy pułkownik Munro i major Hejward. Nieszczęsny ojciec oddawszy komendę nad oddziałem innemu oficerowi, szukał zaginionych swych dzieci, major przyłączył się do niego, a trzej dzielni mieszkańcy lasów przyrzekli im swą pomoc.
— O, gdybym mógł odgadnąć, gdzie są ukochane moje córki! — mówił starzec żałośnie.
— Cierpliwości — mówił Sokole-Oko — musimy na ich ślad natrafić.
— Patrzcie! patrzcie! — wołał Unkas i podniósł w górę strzępek gazy, oderwany od zasłony Kory, zawieszony na gałęzi.
— A ja tu widzę ślad stopy męskiej — ozwał się Hejward, pochylony ku ziemi. Młody Mohikanin przykląkł i obejrzał ślad z wielką uwagą.