przez środek owej gromady okrutników czychających na jego życie. W szalonym pędzie przebiegł tak blisko Hejwarda, że otarł się prawie o niego; olbrzymi Huron gonił tuż za nim z nożem w ręku i już miał mu zadać cios śmiertelny, gdy Hejward, zdjęty litością, podstawił nogę niby przypadkiem i obalił Hurona. Zbieg umknął znów z błyskawiczną szybkością i znikł z oczu mayora.
Ten przez chwilę sądził, że mu się ucieczka tym razem powiodła szczęśliwie, lecz wkrótce ujrzał go znowu stojącego spokojnie pod drzewem, do którego był sznurami przywiązany.
Stara kobieta z głownią zapaloną w ręku zbliżyła się do więźnia i zaczęła go obrzucać obelgami. On patrzał jej prosto w oczy z wyrazem najwyższej pogardy, a przy świetle płonącej głowni Hejward poznał ze zdumieniem i przerażeniem młodego Mohikanina, Unkasa...
Upłynęło chwil kilka, gdy sędziwy Indyanin zbliżył się do jeńca, odwiązał go i poprowadził za sobą do owej chaty, w której odbywały się wszelkie narady. Drugi młodzieniec, który przez cały
Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.