Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

telną. Zaprowadźcie go na noc do ustronnego miejsca, obaczymy, czy Mohikanin potrafi usnąć przed śmiercią.
Gdy skończył mówić, wodzowie rozchodzili się w milczeniu, a starzec, który przed przybyciem Chytrego-Lisa prosił Hejwarda o radę lekarską dla jakiejś kobiety, skinął teraz na niego i obaj wyszli razem. Huron omijał wszystkie chaty, do których mayor zaglądał już przedtem i skierował się do ogromnej skały, sterczącej na skraju lasu. Dziatwa indyjska wyprawiała tu swoje harce i bawiła się zapaleniem stosów suchych gałęzi. Przy blasku tych ogni, których promienie odbijały od białej skały, Hejward ujrzał na drodze przed sobą duży przedmiot czarny, poruszający się zwolna; za zbliżeniem poznał niedźwiedzia. Zwierz siedział na ziemi, przykucnięty w kłębek, kiwając głową kudłatą. Huron cofnął się zrazu, lecz gdy niedźwiedź nie okazywał żadnych nieprzyjaznych zamiarów, przeszedł obok niego spokojnie, a Hejward, który słyszał nieraz o tem, że Indyanie miewają niedźwiedzie oswojone, szedł za swoim przewodnikiem bez obawy. Obejrzawszy się, zobaczył niedźwiedzia,