I wnet ukazał się młodzieniec w mundurze oficera angielskiego, prowadzący dwie kobiety w mundurach podróżnych. Jedna z nich, widocznie młodsza, chociaż obie były w kwiecie wieku, miała śliczne oczy niebieskie, włosy jasne, spadające w bujnych kędziorach na ramiona i cerę śnieżnej białości. Wdzięcznym ruchem odrzuciła z twarzyczki długą, zieloną zasłonę. Druga, starsza, ukrywała starannie twarz swoją pod gęstym welonem. Młody oficer pomógł swoim towarzyszkom dosiąść koni, potem sam wskoczył na dzielnego rumaka; wszystko troje skłonili się, żegnając jenerała Weba, który ich wyprowadził na ganek i wolnym kłusem puścili się w drogę. Goniec indyjski pobiegł przodem. Służba z końmi jucznymi jechała z tyłu.
Zbliżywszy się do lasu, mała gromadka się rozdzieliła; służba ruszyła dalej drogą odkrytą, dwie panie z przewodnikiem swoim i towarzyszem zapuściły się w gęstwinę. Major Hejward wyjaśnił im, że przewodnik doradził im tę ostrożność, żeby uniknąć spotkania z nieprzyjacielskimi oddziałami dzikich Indyan, którzy licznie włóczyli się
Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.