Strona:PL Courtenay-Jeden z objawow moralnosci oportunistyczno-prawomyslnej 035.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

swoją gadaniną; raczcie jednak uwzględnić pewne okoliczności łagodzące i pozwólcie mi się usprawiedliwić.
Jeden z profesorów uniwersytetu Warszawskiego, dziś już nieżyjący M. A. K., chlubił się absolutnym brakiem powonienia i zapewniał swoich znajomych: „Знаете, для меня совершенно все равно, сидѣть ли въ нужникѣ, или въ цвѣтникѣ“[1]. Szczęśliwy! Nie mniej szczęśliwi są ludzie, którym albo od urodzenia brak powonienia moralnego, albo u których powonienie to uległo stępieniu i zanikowi, albo też — i to już najwyższy błogostan tej kategorji — którzy, będąc obdarzeni instynktami przewrotnemi, na wzór niektórych dekadentów dzisiejszych, lubują się w smrodzie. Ja, niestety, nie mam szczęścia należeć do rzędu tych wybrańców, a, mieszkając w okolicy zarażonej i zanieczyszczonej, pragnę przedewszystkiem usunąć źródło zarazy.
Nie jestem też, na swoje nieszczęście, pozbawiony pewnej wrażliwości społecznej, która nie pozwala mi zachowywać się obojętnie wobec krzyczących niesprawiedliwości i pcha mię do walki, choć zwykle bezskutecznej.
Tutaj może mię spotkać słuszny poniekąd zarzut, że, będąc „uczonym“, obowiązanym przedewszystkiem pracować naukowo, wdaję się pomimo to w takie rzeczy i tracę czas napróżno. Sam się z tem najchętniej zgadzam. Ale jeżeli tak, to, myśląc konsekwentnie, powinniśmy wymagać, ażeby uczony znosił obojętnie fałszowane jedzenie, złe powietrze i t. d. Traci on czas na otwieranie okien w mieszkaniu, na dezynfekcję, na stosowanie przepisów hygjeny. Jeżeli zaś taka strata czasu jest dozwoloną, to nie powinniśmy też mieć za złe dążenia do usunięcia cuch-

  1. Wiesz pan, dla mnie zupełnie wszystko jedno — siedzieć w wychodku, czy też w ogródku.