Strona:PL Courtenay-Krzewiciele zdziczenia 032.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wraz z całym gronem spółczesnych mu powieściopisarzy.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że żywioł erotyczny uległ skondensowaniu w ostatnich lat dziesiątkach.
Pod wpływem „Nany” Zoli i innych pokrewnych jej utworów zjawił się i w literaturze polskiej cały zastęp „nanistów” i „nanistek”, w tej liczbie także „szanownych matron” i „dziewoi uroczych”, rozkoszujących się malowaniem lub przynajmniej robieniem bardzo przezroczystych aluzji do scen drastycznych, do scen „flirtu” daleko posuniętego, bo scen uwodzenia i nawet ... gwałcenia. Ileż to razy, przy czytaniu tych „niewieścich utworów”, muskających dziedzinę pornografji, brała chętka zapytać, czy szanowna autorka zna opisywane „nastroje” i działania czynne i bierne z własnego doświadczenia, czy też je tylko „odczuwa” potęgą swej wyobraźni.
A były w tym zastępie nie same tylko „realistki” i „naturalistki”. Jedne z pierwszych skrzypiec trzymała pewna „dziewica litewska”, bardzo idealna, bardzo pobożna i oczywiście postępująca według pożytecznej recepty: „i Bogu świeczka, i djabłu ożóg”.
Bądź jak bądź, mieliśmy i „klasycyzm” sam-