Strona:PL Courtenay-O jezyku pomocniczym miedzynarodowym 013.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Językoznawcy, czyli lingwiści, stoją dotychczas prawie wyłącznie na stanowisku uznawania jedynie bezpośredniej twórczości ludowej. Hołdują oni romantycznej gadce o nieomylności procesów pozaświadomych i żywiołowych. Lud jakoby nigdy się nie myli, a „vox populi — vox Dei”. Ten ostatni aforyzm brzmiałby trafniej: „vox populi — vox asini”; boć lud tak samo się nie myli, jak nie myli się osioł i wszelki inny czworonóg. Nam tu jednak nie o taką nieomylność chodzi. My nie przeczymy „nieomylności” „sił przyrody”, przyrody zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Ale jednocześnie nie możemy zaprzeczyć, że w świetle świadomości pewne wytwory procesów żywiołowych mogą nie odpowiadać celom, jakie sobie świadomie stawiamy.
To romantyczne rozczulanie się wobec nieomylności instynktu zbiorowego usunięto już w innych dziedzinach nauk duchowo-społecznych, czyli psychiczno-socyalnych. Usunięto je w dziedzinie prawa, zastępując prawo zwyczajowe i natchnienie zwierzchności prawem pisanem i konstytucyą. Usunięto je w dziedzinie wychowania, w dziedzinie pedagogii; usunięto je w dziedzinie sztuki, w dziedzinie poezyi i literatury. Usunięto je w sferze myślenia teoretycznego, zastępując legiendy i wiedzę stadową, powstałą dzięki twórczości „żywiołowej”, nauką indywidualną i indywidualno-zbiorową.
Obecnie przyszła kolej na język, najdłużej traktowany jako coś nietykalnego i wolnego od interwencyi świadomości. Jeżeli język nie jest ani bóstwem, ani niezależnym od człowieka „organizmem”, jeżeli jest on poprostu narzędziem psychiczno-socyalnem, jeżeli człowiek ma nietylko prawo, ale także obowiązek doskonalić wszelkie swoje narzędzia, toć oczywistą jest rzeczą, że temu udoskonaleniu powinno ulegać tak ważne i niezbędne narzędzie, jakiem jest właśnie język.
Ponieważ język jest nieodłączny od człowieka i ciągle mu towarzyszy, więc potrzeba opanować go i zrobić go podwładnym sobie jeszcze w większym stopniu, aniżeli inne sfery życia psychiczno-socyalnego, czyli duchowo-społecznego.
Jeżeli człowiek zużytkował energię przyrody, skierowawszy wytwory „sztuczne” ku polepszeniu swego bytu, to dlaczego nie ma on zużytkować w tym celu także elementów świata psychicznego?
O ile postęp na tem polu ma iść ręka w rękę z postępem etycznym, to tak tu, jak i tam, t. j. tak w sferze zużytkowania „sił” przyrody fizycznej, jakoteż w sferze zużytkowania sił „przyrody” psychicznej, należy dążyć do zastąpienia egoizmu stadowego indywidualizmem uspołecznionym.