Strona:PL Courtenay-O jezyku pomocniczym miedzynarodowym 017.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cyacyjne między wyobrażeniami graficznemi czyli wyobrażeniami pisma a wyobrażeniami fonetycznemi czyli wymawianiowemi. Tak tu, jak tam, wyobrażenia graficzne kojarzą się przedewszystkiem nie z wyobrażeniami pewnych prac organów mowy ludzkiej, ale tylko z wyobrażeniami pewnych wrażeń słuchowych czyli akustycznych.
Jak w językach „naturalnych”, tak i w językach „sztucznych” jednym z elementów budowy języka jest położenie danej jednostki niepodzielnej w wyrazie i jej stosunek do innych jednostek poprzedzających i następujących. Tak np. w języku Esperanto -o, wzięte osobno, oznacza rzeczownik, a sufiks -os (zawierający o) — czas przyszły. Sufiks -i jest cechą bezokolicznika (infinitivu), ale w wyrazikach jednozgłoskowych, mi (ja), ci (ty), li (on), ši (ona), gi (ono), ni (my), vi (wy), i końcowe kojarzy się z wyobrażeniem zaimka osobowego. W sufiksie -is samogłoska i w połączeniu z s wskazuje czas przeszły czasownika. To samo dotyczy użycia elementów znaczeniowych: -e obok -es, -a obok -as, -n obok ni i t. p.
Podobnie, jak w językach „naturalnych”, jednym z elementów morfologiczno-znaczeniowych języka Esperanto jest rozróżnianie jednozgłoskowości a wielozgłoskowości. Wskazałem już na to, mówiąc o różnicy znaczenia cechy -i w jednozgłoskowych zaimkach osobistych (mi, li, ni, vi) a w wielozgłoskowych bezokolicznikach (infinitivach) (vol-i chcieć, est-i być i t. p.).
Niepodobna też pominąć niezaprzeczonej wyższości języka Esperanto nad językami „naturalnemi” pod względem prawidłowości i jasności układu.
1) W języku Esperanto mamy zupełną koordynację pisma i wymawiania. Niema tu trudności ortograficznych, nagromadzonych w pisanych językach „naturalnych” dzięki historyi i przypadkowości nawarstwień.
2) Język Esperanto wyłącza możność nieporozumień, wynikającą z istnienia homonimów, t. j. wyrazów jednakowo brzmiących, a znaczeniowo całkiem różnych (powyżej przytoczyłem kilka przykładów z języka francuskiego, który zresztą wiele ze swych homonimów rozróżnia na piśmie). Tak zwana gra słów (jeu de mots) jest tu prawie wykluczona. Tracą na tem wprawdzie kalamburzyści i dowcipnisie, ale za to niezmiernie zyskują zwykli śmiertelnicy, ceniący przedewszystkiem jasność i wyrazistość języka.
3) W językach „naturalnych” wielką, a ze stanowiska nietylko logiki, ale także potrzeby wzajemnego porozumiewania się, całkiem nieracyonalną trudność stanowią zmiany tego samego rdzenia czyli pier-