Naraz Kazan i Szara Wilczyca posłyszały jakiś chrobot suchy, jakby trzask łamanego na kolanie kija. Było to już w lutym, a więc w porze, gdy zwierz rogaty zaczyna zrzucać rogi, przyczem stare samce tracą je zazwyczaj wcześniej. Ta właśnie okoliczność rozstrzygnęła tym razem o zwycięstwie.
Jedna z olbrzymich, rozłożystych łopat starego łosia trzasnęła u podstawy, opadła ze łba i zwaliła się na okrwawione pole. W chwilę potem róg przeciwnika, wyostrzony jak sztylet, worał mu się pod łopatkę na cztery cale w głąb. Starego ogarnął strach a razem odeszła go wszelka nadzieja zwycięstwa. Począł się więc cofać krok za krokiem, kiwając się na rozstawionych nogach, zwycięzca zaś nacierał coraz zajadlej, prując mu kark i barki, aż z ran poczynały się sączyć drobniuchne strumyczki krwi.
Zdołał wreszcie odeprzeć napastnika, zawrócił w miejscu i jął cwałem uciekać przez las. Młody rogacz popatrzał za uciekającym, ale ścigać go nie miał zamiaru. Chwilę stał, potrząsając łbem, robiąc bokami i głośno sapiąc. Następnie zawrócił i on i lekkim truchtem ruszył ku klępom i małemu, które przez cały czas walki nie ruszyły się z miejsca.
Kazan i Szara Wilczyca, przejęte drgawkami pożądliwości, nie zatroszczyły się nawet o zwycięzcę ani o jego rodzinę. Z kryjówki swej dojrzały na pobojowisku ociekające krwią mięso i porwała je chęć niezmożona zatopić w niem kły i zaspokoić głód, skręcający trzewia. Obeszły bokiem polanę i szalejąc z pożądliwości, dopadły krwawego śladu, jaki pozostawił za sobą pobity rogacz.
Przepomniawszy o Szarej Wilczycy, — do tego stopnia bowiem pożądliwość i głód żarły mu wnętrzności — Kazan pierwszy się rzucił za śladem
Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/138
Ta strona została przepisana.