Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/152

Ta strona została przepisana.

ciężarem ciała wyrżnął go w bok, by go zwalić na ziemię.
Uderzenie było tak potężne, że husky padł w znak, zadarłszy wszystkie cztery łapy do góry. W temże mgnieniu oka cztery psy pozostałe, stanowiące bezlitosny trybunał śmierci, rzuciły się na powalonego.
Rozpasała się cała wściekłość nienawiści, zbierającej przez całe tygodnie i miesiące przeciw bezczelnemu prowodyrowi, tyranizującemu dotychczas cały zaprzęg — i w mgnieniu oka psy rozszarpały go w strzępy.
Kazan zaś, dumny, przysiadł obok Szarej Wilczycy, która skomląc radośnie, położyła pieszczotliwie łeb na karku zwycięzcy. Po raz drugi już Kazan z miłości dla niej zajrzał śmierci prosto w oczy. I po raz drugi już zwyciężył.
I dusza jej — jeśli miała duszę — wzniosła się w porywie wdzięczności ku szaremu, zimnemu niebu; ona sama zaś oślepłe oczy zwróciła ku wschodzącemu słońcu, nasłuchując, jak w pyskach czterech psów pozostałych trzeszczą kości wroga, powalonego przez jej pana i władcę.