Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/156

Ta strona została przepisana.

człowieka i wesołe naszczekiwania psiarni, której człowiek ów rzucał codzienne jadło, suszone yby.
Mila za milą, pod niezwalczonem parciem wspomnień Kazan zbliżał się coraz do posterunku, a Szara Wilczyca czuła już, że nadchodzi godzina, gdy wreszcie zew ostateczny, silniejszy nad wszystko inne, odbierze jej towarzysza.
W jednej z filij kompanji Hudsońskiej panowało podówczas niezwykle ożywienie. Były to dnie regulowania rachunków traperskich, dnie zysków i rozpętanej uciechy. Dnie, w których Wild znosi kompanji skarby swe, owe stosy futer, które następnie wysłane zostaną do Londynu, do Paryża i do innych stolic europejskich.
W roku tym na zgromadzeniu ludzi z Wildu panowało większe niż zazwyczaj ożywienie i zaciekawienie. Zimą srożył się przecież Czerwony Mór i teraz dopiero będzie się można dowiedzieć, kto ocalał, a kto zmarł gdzieś w pustkowiach.
Pierwsi przybyli na targowisko Indjanie Czipewaje i metysi z południa z zaprzęgami psów mieszańców, pozbieranemi na granicach świata cywilizowanego.

Następnie pojawili się myśliwcy z pustynnych ziem zachodu. Wieźli z sobą ładunki skór karibu i futra białych lisów, zaszczwanych przez armje „hound‘ów“ Mackenzie o wielkich łapach i potężnych stopach, równie silnych jak konie w zaprzęgu, a ujadających jak najpospolitsze batożone psiaki, gdy wielkie „huskies“[1] i psy eskimoskie rzucały się na nie w bójkach. Psy z Labradoru, dziksze i bardziej krwiożercze od innych, które śmierć jedynie zmóc była w stanie, ciągnęły z północnych okolic zatoki Hudsona. Malemuty z Atabaski wyróżniały się wzrostem olbrzymim i ciemną siercią,

  1. „Huskies“ liczba mnoga rzeczownika „husky“ — jeden z gatunków psa uprzężnego.