nia ciągnęły zwolna ku jezioru Athabasca i ku źródłom rzeki Mac-Farlane.
W roku poprzednim z końcem jesieni do miejscowości Fort Smith nad wielkiem jeziorem Niewolniczem[1] przybył pewien poszukiwacz złota z puszką od konserw, pełną złotego piasku i drobnych grudek złota, zwanych pepitą. Cennego swego zbioru dokonał w rzecze Mac-Farlane. Wieść o tem z niesłychana szybkością doniosła się do świata cywilizowanego i w połowie zimy straż przednia całej olbrzymiej hordy poszukiwaczy skarbów nadbiegła na rączych rakietach lub śpiesznie nadjechała sankami.
Złota istotnie znajdowano tam mnóstwo. Rzeka obfitowała w blaszki, mniejsze i większe: dość się było schylić i zaczerpnąć z dna piasku i żwirów. Niezwłocznie po przybyciu na miejsce poszukiwacze obierali sobie tereny eskploatacji i brali się do pracy. Zapóźnieni ciągnęli dalej w górę albo w dół rzeki. I szły wieści na cały Northland, że zbiory żółtego metalu obfitsze były tutaj niż nawet na wybrzeżach Yukonu[2].
Napływali coraz nowi poławiacze złota. Było ich początkowo około dwudziestu, potem stu, potem pięciuset, wreszcie liczba ich doszła do tysiąca. Wielu nadciągnęło z południa, z preryj, gdzie porzucali bardziej już wyeksplatowane złoża Saskatchewanu. Inni przybyli z dalekiej północy, z Klondyke, poprzez góry Skaliste i rzekę Mackenzie. Byli to najśmielsi, najbardziej otrzaskani