Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/207

Ta strona została przepisana.

pięćdziesiat mil od innej, zwanej Fort Smith, leżącej z kolei o pięćset mil od świata cywilizowanego.
Przybywszy tam, Sandy Mac Trigger zwiedził pośpiesznie baraki, naprędce sklecone, chaty z bierwion, domy gry i bary, z których składała się nowa osada, wreszcie postawił na kartę ostatnich kilka grudek złota, jakie mu jeszcze pozostały w kieszeni. Szczęście dopisało mu tym razem, dzięki wygranej też mógł nabyć nieco zapasów żywności i wyekwipować się jako-tako.
Ekwipunek ów, prócz niewielkiej pirogi, składał się głównie ze starej strzelby, jakiegoś przedpotopowego grata, na widok którego nie mógł się powstrzymać przy kupnie od śmiechu, on, Sandy, co tylokrotnie miewał przecież wspaniałe, najnowocześniejsze fuzje. Tym razem jednak nie mógł sobie pozwolić na coś lepszego.
Opuściwszy następnie Red Gold City, gdzie się nie czuł dość swojsko śród ciżby ludzkiej, Mac Trigger postanowił udać się na południe, sterując pirogą ku źródłom rzeki poza punkt, gdzie poszukiwacze złota zaniechali już eksploatacji łożyska. Tam dopiero rozpoczął poszukiwania.
Istotnie w jednym z niewielkich dopływów znalazł ślady szlachetnego kruszcu. Mógł go był uzbierać za jakieś sześć do ośmiu dolarów dziennie, ale wzruszył tylko wzgardliwie ramionami i uśmiechnąwszy się z politowaniem, popłynął dalej.
Przez kilka tygodni z rzędu cierpliwie dokonywał poszukiwań, wciąż płynąc w górę rzeki. Nie znalazł jednakże nic. Po takiem niepowodzeniu niebezpiecznie byłoby spotkać się z nim na tem odludziu. Nikogo tam jednak nie było, nikomu też nie mógł wyrządzić krzywdy.
Pewnego popołudnia piroga jego przybiła do piasczystej łachy, ciągnącej się wzdłuż brzegu rzeki. Wpadł mu tam przedewszystkiem w oko jakiś