dział, że Mac Cready i ów osobnik w żelaznych okowach byli jednym i tym samym człowiekiem; nie zapomniał też, że przez długi czas po morderstwie dawnego pana bity był bezlitośnie biczem i kijem.
Posłyszawszy groźne warczenie psa, przewodnik żywo ruszył ku ognisku, rozżarzył płomień, długo dmuchając i wzruszając napół już opalone szczapy. Gdy wreszcie ogień znowu zapłonął, Mac Cready krzyknął donośnie, by zbudzić Thorpe’a i Izabellą.
Thorpe w kilka chwil potem wyszedł przed namiot, a wnet za nim wyszła też jego żona. Podeszła ku sankom i siadła na krawędzi w pobliżu Kazana. Rozpuszczone włosy tworzyły jej jakby otęcz dokoła głowy i płowemi falami spadały na ramiona.
W chwili, gdy głaskała Kazana, Mac Cready podszedł do sanek, udając, że szuka czegoś pomiędzy paczkami; przez moment ręce mu się niby przypadkiem uwikłały w złociste włosy.
Zdawało się, że Izabella nie poczuła tego dotknięcia. Ale Kazan dojrzał, jak szybkie palce chyłkiem jakby biegały po jego młodej pani, gdy jednocześnie w oczach przewodnika rozgorzały te same co dawniej hutliwe, półobłąkańcze błyski. Chyżej niż ryś skoczył poprzez sanki ile mu na to łańcuch pozwolił. Przewodnik ledwie zdołał odskoczyć w tył, Kazan zaś, którego powstrzymał w skoku łańcuch, padł w bok, całym ciężarem cielska potrąciwszy Izabellę.
Thorpe, który patrzył był wówczas gdzieindziej, odwrócił się wówczas dopiero, gdy dostrzec mógł koniec tej sceny; dojrzał też, że Izabella, trącona przez psa, upadła na sanki. Ani przez chwilę nie wątpił, przewodnik zaś nie myślał mu przeczyć bynajmniej, że pies samochcąc rzucił się na swą panią. Spojrzał więc naprzód czy Izabella się
Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/24
Ta strona została przepisana.