Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/89

Ta strona została przepisana.
TRAGEDJA NA SŁONECZNEJ SKALE

Przez cały dzień Kazan nie opuszczał krokiem Sun Rock’u. Nowe dlań dotychczas uczucie ojcostwa silniejszem było od wołania z chaty.
O zmroku Szara Wilczyca podniosła się z legowiska i wraz z Kazanem ruszyła na przechadzkę po jodłowym zagaju. Wilczyca, warcząc lekko od czasu do czasu, gryzła leciutko Kazana po kudłatym karku. Kazan zaś, wiedziony dawnyn wilczym instynktem, lizał pieszczotliwie swą towarzyszkę po pysku, aż z ukotentowania poczęła głośno, urywanie dychać, jakby się śmiała.
Wnet jednak posłyszała jękliwe, niedołężne skomlenie. Opuściła śpiesznie Kazana i pędem puściła się ku kryjówce, skąd wołało ją jedno z jej małych.
Kazan pojął odrazu, że teraz Szara Wilczyca nie powinna opuszczać szczytu Sun Rock’u, on zaś musi sam chodzić na polowanie, chcąc dostarczyć żywności swej towarzyszce i szczeniętom. Skoro też wzeszedł księżyc, ruszył na poszukiwanie zwierzyny i przed świtaniem powrócił do legowiska, niosąc w paszczy wielkiego białego królika. Szara Wilczyca zjadła go, głośno mlaszcząc z zadowolenia. Kazan wiedział już, że co noc winien teraz czynić to samo.
Następnych dni nie zaglądał już do ludzkiej chaty, choć słyszał, że Janina i jej mąż nawoływali