Jeszcze wrócę, wrócę do was, lasy,
zagubione w zagajnikach ścieżki,
osmalone bursztynowym czasem,
pnie ogromne, zwaliste i ciężkie.
W dębach, zrębach i porębach leśnych,
w aksamitnych ciemnozielach darni,
raz chłopięctwo jeszcze bystre prześnię
w ostrym kłusie i tupocie sarnim.
Trop zarosłych odszukam wędrówek,
znów oczyma zapatrzę się nisko
w pulsujące pokolenia mrówek,
w niezmęczone, drgające mrowisko.
Jeszcze oczy na wierzchołkach powieszę,
porozpędzam nad sobą obłoki,
znów się będzie od czerwca po wrzesień
czas wakacyj rozpinał szeroki.
Znowu będą w pnie stukać dzięcioły,
znów hukanie prześwidruje przestrzeń,
aż zaszuszczą płynnym trawokołem
zeszłorocznych liści szelesty.
Mrok zadymi ciężkim aromatem,
wiatr przed słońcem szpar w liściach niedomknie,