bez jakichbądź uprzedzeń i nieufności, a także snadno i z formą umiała się pogodzić, gdyż nie oczekiwała ode mnie żadnych olśniewających frazesów i stylowych brylantów.
Tym to prawdziwie drogim czytelnikom daję teraz drugi śpiew méj „Brouczkiady,“ sprawozdanie z nowéj, jeszcze dziwniejszéj podróży naszego sławnego badacza księżyca, która przez wielu będzie tém chętniéj witana, że tym razem sferą jéj nie są nadziemskie, zaobłoczne kraje, ale nasza ojczyzna najmilsza, nasza Praga królewska, któréj najsławniejsze czyny tu, jakby wskrzeszone słowem czarodziejskiém z wiekowéj mogiły, w pełni życia stają przed oczyma dalekich potomków. Niestety, oblicze zawiedzionego sprawozdawcy prowincyonalnego i jego spółobywateli prześladowało mnie przez cały rok w dzień i w nocy, a nawet i teraz budzi we mnie gorzkie wyrzuty sumienia! Boję się, aby który z tych panów, pomimo pierwszego zawodu, nie sięgnął po moją nową książkę, i nie doznał powtórnego rozczarowania, prawdopodobnie jeszcze boleśniejszego. Nie umiem wypowiedziéć, jak przykrém jest dla mnie narzucanie się komuś, i jak boli mnie skarga z powodu sparzenia się czyjegoś na mym utworze. Wolałbym, aby mnie nikt nie czytał. Obawiając się tedy, żeby mój pan nakładca znów nie zarzucił między społeczeństwo czeskie wędki z jaką przynętą, na którą mógłby się złowić i niejeden z tych, dla których ta książka nie jest przeznaczona, tym razem sam napisałem prospekt w formie, jaką uważam za najwłaściwszą, a mianowicie:
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/137
Ta strona została przepisana.