Aż tu tymczasem stoi przede mną żywe, jakby wyrzut sumienia, wspomnienie tego grzechu!
Pomimo wszystko nie mogłem się wstrzymać od uśmiechu na widok wzburzonego pana Brouczka.
— Ach, przychodzisz pan zatém w kwestyi téj nieszczęsnéj historyi księżycowéj?
— A tak, w kwestyi tego ględzenia, które mi się teraz dopiero do rąk dostało. Gazeciarskie bibuły wcale mię nie obchodzą, nie wiedziałem nawet, że istnieje pańskie czasopismo; ale wczoraj właśnie przyniósł pan radca pod „koguta“ całą tę rzecz...
— Uspokój się pan dobrodziéj! Zmartwienie pańskie nie ma wcale podstawy. Przypadkiem zowiesz się pan także Brouczek, nawet i Maciéj Brouczek, przypadkiem również jesteś także...
— Przypadkiem, przypadkiem! — przerwał mi pan Brouczek w niepohamowanym gniewie. — Przecież nie chcesz pan wmówić we mnie, że istnieje jakiś inny Maciéj Brouczek, który ma także trzypiętrową kamienicę na Starém mieście, jest również szlachcicem, uczęszcza, jak ja, na „wikarkę“ do Würfla i pod „koguta“ i że kupił sobie również książkę o księżycu... He?
Tak dziwne zestawienie rzeczy poruszyło mię do żywego. Przeklęty Rousek! Jak na złość, wziął swego bohatera z téj saméj piwiarni i nadał mu podobiznę mego gościa...
— Ależ, drogi przyjacielu — uspakajałem rozgniewanego interesanta, — gdyby nawet w istocie autor użył szanownéj osoby pańskiéj, cóż w tém złego? Byłby to tylko wprost żarcik niewinny. Nikt przecież nie bę-
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/14
Ta strona została przepisana.