Napisawszy to ostrzeżenie, słusznie się obawiałem, aby mój nakładca, zamiast niego, nie podsunął jakiegoś zachwalającego prospektu, przeto włączyłem je do przedmowy, mniemając, że dostanie się do rąk tych, których to najwięcéj obchodzi, i to zaraz przy pierwszym zeszycie, który bez szkody można zwrócić[1].
Wiem atoli doskonale, że wierzący słowom pana Brouczka i przywiązujący wagę do jego opowiadań, pomimo naszego ostrzeżenia, zaopatrzą się w to epokowe dzieło. Jestem przekonany również, że przyjmą oni z wyrozumiałością to, co im autor ofiarować może, i że zwłaszcza ze strony archeologicznéj żadnych zarzutów jego książce czynić nie będą; przyznaję się otwarcie, żem w dziedzinie starożytnictwa jest zupełnym partaczem, i żem się do téj pracy przez żadne poważniejsze studya nie przygotował; maluję tu tylko to, co pan Brouczek widział własnemi oczyma i własnemi uszami słyszał, a to przecież ma stokroć większą wartość, niż wyciągi wszystkich archeologów i historyków ze starych, zapleśniałych szpargałów, które zresztą częstokroć są kłamliwe lub w ostateczności sfałszowane! Jeśli tedy książka moja nie zgadza się w czémkolwiek z dzisiejszemi badaniami, to niechajże ją pan Tomek[2] et consortes w odnośnych pracach poprawią i uzupełnią.
Pisałem na prazkim grodzie królewskim, na wikarce, w dzień św. Tomasza V. S. Cz.
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/141
Ta strona została przepisana.