więc sobie podawać naraz dwa kufle, które obecnie doskonale mu się nadawały dla pokazania pozycyi zamków Eulenstein i Teufelsburg. Załogę zamkową reprezentowała zawartość obu kufli, a przejściem ukrytém było własne gardło p. Brouczka, przez które zwykle załoga Teufelsburga umykała pierwéj, niż pan Würfel zdołał Eulenstein zaopatrzyć w nowe siły. Ba, szanowny obywatel przypomniał sobie jeszcze i trzeci zamek, jakiś Unkenfels, mający z poprzedniemi także podziemną łączność, i zaczął wykładać tak zapamiętale, że profesor musiał mu zrobić uwagę, iż ów mniemany Unkenfels jest jego (profesora) własną szklanką i na dziś nié ma żadnego zgoła związku z tajemném przejściem, o którém dowodził pan Brouczek.
Szermierka retoryczna skończyła się zupełném zwycięztwem pana Brouczka. Przeciwnik za przeciwnikiem pobity uciekał, aż w końcu nasz bohater pozostał na opanowaném polu bitwy sam z panem Würflem, który dalszych jego wykładów słuchał wprawdzie bez żadnéj opozycyi, ale przytém nieustannie porównywał swój zegarek kieszonkowy z zegarem, wiszącym na ścianie.
Czytelnicy „Wycieczki na księżyc“ znają już znaczenie téj manipulacyi, nie zdziwią się tedy, że bohater nasz po chwili, zapłaciwszy należność, opuścił izbę gościnną.
Na nieszczęście pan Würfel zajęty był uprzątaniem rupów na pobojowisku i dlatego nie odprowadził, jak
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/157
Ta strona została przepisana.