datkowego obok dziejów inkwizycyi hiszpańskiéj i t. d. Również pstra mieszanina wiadomości tłoczy się w głowie pana Brouczka; ma on jednak przytém dość zdrowy i pogodny pogląd na życie, który rzadko bywa zabarwiony cieniem pesymizmu. Dość racyonalnie, często z pewną dozą sarkazmu, wydaje sądy o zwyczajnych, codziennych wypadkach życia, o brakach w różnych instytucyach, prawach i wogóle o stosunkach społecznych. Zresztą jego pesymizm tém łatwiéj ustępuje miejsca poglądom dodatnim, im częściéj napełniany bywa wysoki z błyszczącą cynowa nakrywką kufel, przy którym prowadzi najczęściéj swoje naukowe dysputy.
Dziś nasz bohater przyszedł do pana Würfla w usposobieniu niezwykle kwaśném, czego powodem był jeden z jego lokatorów–malarz; szczegóły téj sprawy prawdopodobnie nie zajęłyby wcale czytelnika, przeto pomijam je milczeniem. Ponieważ tym razem nie znalazł pan gospodarz w piwiarni Würfla nikogo z towarzystwa odpowiedniego, przeto zasiadł w milczeniu w kącie, jak fakir, i z kieszeni wyciągnął książeczkę popularną o księżycu, którą kupił sobie po drodze na Hradczany. Zabrał się więc do wertowania tego dzieła a po każdym rozdziale, który kończył stereotypową odezwą: „Jeszcze jeden kufelek, panie Würfel!“ — spadała z owych sfer nadziemskich nowa kropla balsamu do jego duszy wrażliwéj.
Gdy wreszcie przeczytał całą książkę, spostrzegł, że był sam na sam z gospodarzem w piwiarni. Poleciwszy dać sobie nowy kufelek, zawiązał z panem Würflem żywą rozmowę o składzie materyi księżycowéj
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/19
Ta strona została przepisana.