Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/192

Ta strona została przepisana.

Bohater nasz znał doskonale ulice Tyńską, ponieważ tam miał jednego dłużnika, którego uszczęśliwiał swojemi wizytami niezliczoną ilość razy. Każdym razem, przechodząc tędy, zwracał uwagę na dom, „pod kołem czerwoném,“ gdyż znak ten był zanadto widoczny.
— To dziwne, to dziwne — mruczał pod nosem — to niby istotnie ulica Tyńska i nawet ta krzywizna jéj taka sama. Ale wszystkie te domy zupełnie inaczéj wyglądają; no, w ciągu pięciu wieków wiele się zmieni... E, ciągle mi to głupstwo do głowy lezie!
Pomimo odpierania od siebie tych myśli, pan Brouczek, zbliżając się do końca uliczki, z natężoną uwagą upatrywał kościoła Tyńskiego. Ledwie z niéj wyszedł, istotnie zobaczył przed sobą tę przepyszną świątynię. Poznał ją doskonale: tylko zauważył, że wszelkie ozdoby na niéj wyglądały tak, jakby niedawno dopiero były wykonane. Mimowoli obejrzał się jeszcze wokoło i zobaczył umieszczony nad małą bramką domu wielki pozłacany pierścień, a obok zamknięte duże drzwi olbrzymiego budynku, który miał nieco odmienne kształty, niż teraźniejszy gmach Tyński[1], wszakże widocznie nie był czém inném.
Pan Brouczek uderzył się dłonią w czoło; w głowie mu się zakręciło:

— Dom „pod kołem,“, „pod pierścieniem,“ kościół Tyński... a może tędy można będzie wyjść jeszcze na plac Staromiejski?...

  1. Czasowe mieszkanie królów czeskich.Przyp. tłum.)