Szybko poszedł uliczką obok świątyni. Front był zupełnie ten sam, aczkolwiek nowy, jakby teraz dopiero wykończony, bez najmniejszéj skazy i uszkodzenia, upiększony wieńcem ornamentacyj i figur, wyglądających tak, jakby z cukru były wyrobione. Na prawo znalazł tę samą uliczkę wązką, która prowadzi do ulicy Koziéj i Długiéj. Potém minął po téj saméj stronie dom z godłem „pod wielkim siedmiobarwnym łukiem,“ a teraz, o Boże!... Ale tak, to właśnie plac Staromiejski: gdyby kto jeszcze wątpił o tém, to go przekona dostatecznie znany narożny dom przy ulicy Tyńskiéj z wielkim białym dzwonem.
Atoli fizyognomia placu Staromiejskiego istotnie mogła wzbudzić wiele wątpliwości. Domy wyglądały zupełnie tak, jak te, które dotąd spotykał, a nawet miały ozdobniejsze balkony, wieżyczki, różnobarwne malowania i różne inne upiększenia; w pośrodku niego stała jeszcze znana kolumna Maryańska, natomiast w północnéj części placu wznosił się rodzaj estrady z ogromnym słupem, do którego przytwierdzona była obręcz żelazna ze zwieszonym poszarpanym proporcem różnokolorowym. Obie wieże kościoła Tyńskiego strzelały wysoko po nad domy, ale wyglądały bardziéj na dwa olbrzymie filary, ponieważ brakło im górnéj części i stropu. Z drugiéj strony wznosiła się wieża ratusza, także z cokolwiek odmiennym wierzchołkiem; ratusz zaś sam miał zupełnie inną formę, a zamiast równéj jego części z pawilonem stały aż do uliczki obok dzisiejszego domu Krönowskiego jeszcze trzy domy; pod ratuszem wreszcie i temi domami sąsie-
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/193
Ta strona została przepisana.