Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/210

Ta strona została przepisana.

— Tu możesz sobie odpocząć — mówił gospodarz, wskazując monstrualne łoże.
— Jakto, mam léźć aż tam pod sufit? — zawołał niezadowolony pan Brouczek. — Jeszczebym zleciał we śnie i kark sobie skręcił; nie mówię już o gorącu, w którémbym się pocił w téj babilońskiéj wieży pierzyn. Nie, bracie, raczéj na podłodze się położę.
— Na podłodze byłoby ci bardzo niewygodnie — zauważył spokojnie Janek z pod dzwonu (grzeczny gospodarz — pomyślał pan Brouczek) i wiódł gościa do małéj niszy, gdzie było drugie łóżko, stojące już na podłodze bezpośrednio, ale mające również jak i pierwsze słupki z niebieskiemi kotarami.
— Jeśli ci się nie podoba duże łóżko, masz tu zwyczajne; będziesz na niém spał dobrze. Pościel masz wygodną: prześcieradło z cienkiego płótna, czyste, pierzyna miękka, poduszki również, poszewki niedawno nawleczone. Gdyby ci światło przeszkadzało, zapuść sobie kotarę; a jeśli nie chcesz pierzyny do przykrycia, nakryj się derą lub śpij w odzieniu. Gdy wstaniesz, musisz się przebrać w inny strój — dodał; — w tych swoich potwornych sukniach nie możesz pokazać się ludziom. Mam tu właśnie jeden garnitur, który otrzymałem w spadku, a który doskonale, zda mi się, będzie na ciebie pasował. Ma już około czterdziestu lat.

    mógł poświęcić się dokładnym studyom archeologicznym i tylko niektóre rzeczy obejrzał pobieżnie i zapamiętał przeto powyższą książkę polecam wszystkim tym, którzyby chcieli nabyć obszerniejszych wiadomości o staroczeskim sposobie życia i o urządzeniu domowém.(Przyp. autora.)