jeszcze jakiś przedmiot, w którym po bliższém obejrzeniu poznał klepsydrę.
— Jak takie głupstwo mogą trzymać; czyżby nie powinni postarać się o prawdziwy zegarek?
Na długim kawałku białéj materyi z wyszytemi kwiatami i ptakami, wiszącéj u drzwi na kołku, kończył się cały inwentarz komnaty. Stolika tualetowego lub lustra szukał bezskutecznie.
— No, to dopiero ideał komnaty gościnnéj.
Wyszedł z pokoju, aby poszukać gdziekolwiek trochy wody do umycia się.
Z balkonu ujrzał na podwórku między ptactwem zgrzybiałą, przygarbioną babę w kolorowém, średniowieczném odzieniu, wyglądającą na wiedźmę w czarodziejskiéj bajce.
Pan Brouczek aż przeląkł się jéj widoku i rzekł do siebie:
— Spotkać takie babsko zrana, to niedobry znak.
Jednakże zawołał z góry:
— Hej, babko, dajcie-no tu jaką umywalnię lub miskę z wodą, czy jak tam to zowiecie po staroczesku!
Staruszka spojrzała do góry, chwilę stała jak słup nieruchoma, poczém załamawszy suche ręce nad głową, szybko wbiegła do mieszkania.
Wkrótce potém zjawił się na galeryi Domszyk. Podając rękę Brouczkowi, mówił po przyjacielsku:
— Spałeś dobrze? Stara nasza służąca Gertruda, która nic dotychczas o twém przybyciu nie wiedziała, przybiegła do mnie bez tchu mówiąc, że jakieś czupie-
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/218
Ta strona została przepisana.