radło krzyczy na nią z galeryi dziwacznemi słowy. Czego żądasz?
— Chciałbym się umyć.
— Zaraz ci przyślę miednicę z wodą; ręcznik wisi w komnacie na kołku. A może chcesz, to ci przyśle także grzebień lub miotłę.
— Mio... miotłę? A do czego to?
— A no, do włosów!
— Miotła do włosów!
Pan Brouczek założył ręce na piersiach i wzniósł oczy do góry. Chciał jeszcze coś powiedziéć, ale namyśliwszy się, odparł tylko krótko:
— Dziękuję; prócz wody nie potrzebuję więcéj niczego.
Gospodarz odszedł, a gość, wracając do izby, powtarzał sobie po kilka razy:
— Miotła do włosów!!
Wydobył z kieszeni swojego ubrania, leżącego na stołku, elegancki grzebyczek i zwierciadełko, a spoglądając na nie z przymileniem, szeptał:
— Złoty wieku dziewiętnasty! Gdybym nie miał tego przy sobie, musiałbym trzepać po włosach jakąś miotłą. Powiada, że ma grzebień. No, musi to być jakieś zgrzebło na konie i tém prawdopodobnie cały dom się czesze.
Wyjąwszy daléj z ubrania resztę drobiazgów, a mianowicie zegarek z łańcuszkiem, sakiewkę, scyzoryk, klucz od mieszkania, pudełeczko z resztkami zapałek i do połowy wypaloną cygaretkę (pan Brouczek przeciw podrożeniu cygar protestuje tém, że zamiast dużych
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/219
Ta strona została przepisana.