Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/221

Ta strona została przepisana.

Gdy się umył i uczesał przy nowoczesném zwierciadełku, wrócił mu nieco weselszy humor. Uczuł nawet chętkę wypalenia cygaretki; zapalił więc pozostałą resztkę i powoli zaczął wypuszczać błękitnawe kłęby aromatycznego dymu, jak mówią obecnie. Jednocześnie włożył na siebie żółty kabat, ale z pozostałą resztą średniowiecznego odzienia nie umiał sobie poradzić. Zaczął więc tymczasem naciągać buty. Tu spostrzegł znowu ogromną dziurę na lewym kamaszu. Jakkolwiek nie widział dotychczas średniowiecznego obuwia, czuł jednakże ku niemu jakiś wstręt nieprzeparty, który może zrodził się pod wpływem czytania opisu inkwizycyi w dawnych czasach; owe mianowicie buty hiszpańskie szczególne na nim pozostawiły wrażenie. Postanowił więc posłać rozdarty but do szewca, aby natychmiast mu go zaszył. W tym celu otworzył drzwi i zawołał:
— Gertrudo!
Powoli ukazała się we drzwiach napół otwartych pomarszczona twarz staruszki i górna połowa przygarbionéj postaci właśnie w tym czasie, gdy Brouczek, trzymając w ręce but rozdarty, a w ustach cygaro, wypuścił nowy kłąb dymu. Baba, wytrzeszczywszy oczy, patrzyła chwilę na niego z wyrazem najwyższego przestrachu, poczém zakreśliwszy przed sobą w powietrzu wychudłą ręką krzyż, z krzykiem uciekła, trzasnąwszy drzwiami.
— Głupia baba! — zawołał Brouczek — uciekła mi licho wie dlaczego! Przecież mnie nié ma potrzeby się lękać? Gdyby jéj się kto przestraszył, nie dziwiłbym się wcale; ale ja, ja! Tego jeszcze brakło. Idyotka! zażegnała mnie, jak złego ducha. Bezwątpienia brak jéj