Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/222

Ta strona została przepisana.

piątéj klepki. Teraz, albo trzeba Janka gdzieś szukać po całym domu, albo tu czekać, aż raczy dowiedziéć się do mnie.
Z niechęcią odłożył cygaro i zaczął znowu przerzucać staroświecki ubiór. Wtém wszedł gospodarz domu z uśmiechem na twarzy, ale naraz zatrzymał się ze zdziwieniem, patrząc na kłęby dymu napełniające izbę.
— Co ty robisz? — zapytał. Po co kadzisz w pokoju takim wstrętnym zapachem?
— No, przecież za kilka krajcarów nie dostaniesz z kasy państwowéj kadzidła.
Domszyk, rozglądając się po izbie napełnionéj dymem, spostrzegł leżące na oknie wyjęte z kieszeni przedmioty.
— Patrzcie, co za dziwne rzeczy masz tu z sobą! — zawołał i zaczął je przeglądać.
Sakiewkę pominął, na klucz spojrzał tylko, ale scyzoryk rozpatrywał dokładnie, otwierając każdy z nożyków po kolei.
— No, to dopiero oryginalna i pomysłowa rzecz — zaczął — trzy noże w jednéj obsadce, do któréj mogą być schowane; a jakie to wszystko delikatne i piękne. Jak widzę, nożownicy cudzoziemscy są o wiele bieglejsi od naszych; nasi nie potrafiliby zrobić nic podobnego.
Następnie wziął zegarek z łańcuszkiem i przypatrywał mu się z wielką bacznością.
— Co to jest? — zapytał nakoniec.
— Przecież widzisz, że zegarek.
— Zegarek? Zegarek?