Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/233

Ta strona została przepisana.

i wziąwszy oszczepy i włócznie. Kobiety i dziewczęta śpieszą razem z nimi do boju, nawet małe dzieci, których ręka ledwie kamyk zdolna podrzucić — wszyscy gotowi raczéj umrzéć, niż poddać się nieprzyjaciołom. A ty, mężczyzna zdrowy i silny, chciałbyś nikczemnie wykręcić się od walki?!
Mowa ta w nową rozpacz wprawiła pana Brouczka.
— Do czegoś gorszego już niepodobna było się dostać — narzekał w duchu. — Sądziłem, że prowadzą porządną wojnę, a oni tylko rewolucyę robią. Brouczku, Brouczku, w najobrzydliwszym śnie nigdy ci na myśl nie przyszło, żebyś się kiedy dostał do rewolucyonistów. No, niedługo ta rebelia potrwa; skończy się to tak, jak w czterdziestym ósmym roku. Jak im wojsko rozbije kilka barykad, poucieka to wszystko na cztery wiatry, a owi wieśniacy najpierw. A potém sąd wojenny jak zacznie czyścić ołowiem i sztryczkami.... I co tu począć? Powiem nie, to ten narwany Janek gotów mnie w jednéj chwili zakłuć, jak prosię. A gdybym ztąd wyszedł cało, to tam na placu bodaj czy coś nie lepszego jeszcze mnie oczekuje...
Przyszła mu na myśl owa Świńska brama, pod którą nie leży wojsko; tędy mógłby może zemknąć do Nuśli lub do Werszowic i tam przeczekać, aż rewolucyę przytłumią. Jednakże wątpił, czy mu się uda z miasta wydostać; mogliby gdzieś na drodze pochwycić i zabić, jako cudzoziemca i nieprzyjaciela. Zresztą, kto wie, jak to tam teraz prowincya staroczeska wygląda.
Z bólem serca postanowił więc tymczasem dać Domszykowi zadawalającą odpowiedź i oczekiwać pier-