Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/234

Ta strona została przepisana.

wszéj lepszéj okazyi, aby się wymknąć, nim rozpocznie się walka. Rzekł więc z udaném męztwem:
— Skoro idziecie wszyscy, sam oczywiście nie zostanę za piecem.
— Tak przystoi na męża — rzekł Janek zadowolony.-— Ale słuchaj! U nas niebezpiecznie nawet i żartem takie rzeczy mówić, które przed chwilą słyszałem od ciebie; za to mógłbyś łatwo oberwać cepem po plecach. Teraz chodź ze mną do świetlicy, gdzie moja żona i córka przygotowały śniadanie, a właściwiéj mały obiadek, ponieważ w obecnych czasach, wychodząc z domu, nie wiemy, kiedy powrócimy.
Z takiego przejścia od kwestyj wojennych do kulinarnych gość był wielce zadowolony, gdyż głód potężnie dawał mu się uczuwać. Szedł tedy chętnie za gospodarzem, nie zwracając uwagi na to, jak niewygodnie mu było stąpać w obcisłych spodniach i za długich butach. Ciekawy był poznać kuchnię staroczeską. Pod wpływem dotychczasowego wrażenia, jakie na nim staroświeczczyzna wywarła, nie spodziewał się i tu czegoś lepszego; jednakże był pewien, że głód zastąpi mu wszelkie korzenie i przyprawy do potraw. Poniekąd wprawiła go w kłopot myśl zaprezentowania się damom. Niech sobie co chcą myślą piękne czytelniczki, jednakże nie mogę ukryć, że pan Brouczek w każdém kobiecém towarzystwie czuł się zanadto skrępowanym.