Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/238

Ta strona została przepisana.

— Piękne są — odparł Brouczek — tylko wygląda to trochę, jak w kościele.
— Tak, niegdyś szklane okna były istotnie tylko w kościołach, ale teraz niektórzy bogatsi mieszczanie, nie żałując wydatków, ozdabiają niemi i swoje izby.
— Czyż szkło jest taką drogą rzeczą — zapytał zdziwiony gość — że tylko bogacze mogą sobie na to pozwalać?
— Sądzę z twego zdziwienia, że musiałeś mieszkać gdzieś w dalekich bardzo krajach, gdzie szkło jest tańsze i dlatego okna oszklone są tam we zwyczaju; u nas atoli i w krajach sąsiednich niedawno jeszcze nigdziebyś nie zobaczył szkła w oknach, tylko skórę, pergamin, czasem płótno lub inną jaką błonę. I teraz nawet jeszcze okna z drogich tafelek szklanych zobaczysz bardzo rzadko. Ja wprawdzie bogaczem nie jestem, ale te szkiełka tak mi się podobały, żem piękną cząstkę swego majątku poświęcił, byleby miéć je u siebie w komnacie.
Pan Brouczek postanowił, że już niczemu dziwić się nie będzie; przeto pokręcił tylko głową i zauważył:
— Ale cóż znaczą te wszystkie skóry i szmaty w oknach, kiedy są nieprzezroczyste? Wszak nawet przez te szybki szklane trudno rozpoznać, co się dzieje na ulicy...
— No, jeśli chcesz widziéć dokładnie, to ci otworzę okno — odparł Domszyk i zaraz to uczynił.
Gość niemało był zdziwiony tém, co się działo na placu. Ujrzał te same domy, które o świcie już widział, ale teraz przestrzeń między niemi i cały plac były za-