Może opis mój nie jest zupełnie dokładny — ale nie jestem przecież zolistą, abym dla doskonałéj wierności opisu odłożył pióro, a biegł pierwéj na Hradczany obejrzéć owe schody i ów domek.
Pan Brouczek tedy kroczył po murze ku domkowi. Nie wiem, czy dach tego budynku tak mało ponad mur wystaje, że człowiek może na niego się dostać bez trudności, czy inna jaka przyczyna działała, dość, że pan Brouczek znalazł się nagle na nim. Wgramolił się na sam grzbiet, a siadłszy na nim jak na koniu, objął rękoma żelazną chorągiewkę, tamże umocowaną. Wzrok jego wciąż był zwrócony na księżyc, którego moc tajemniczą poczynał wkrótce uczuwać. Mimowoli nogi naszego bohatera poczęły się schodzić z sobą tak, że ich właściciel coraz bardziéj naprzód się pochylał, aż legł piersiami na szczycie dachu, trzymając się mocno oburącz chorągiewki. Nogi, znalazłszy się w jednéj linii z ciałem, poczęły zwolna podnosić się w górę, wreszcie cała figura przyjęła postawę pionową z głową u dołu, a nogami wzniesionemi do góry; tylko wyciągnięte ręce kurczowo ściskały jeszcze osadę chorągiewki. Atoli moc ich zasłabą była wobec tajemniczéj siły — opadły, i teorya Newtona zdruzgotaną została w téj chwili w drobne kawałki!
Pan Brouczek mknął z niesłychaną szybkością, wcale nie na ziemię, lecz w kierunku odwrotnym: w niezmierzoną przestrzeń wszechświatów. Szybko znikała z przed oczu jego Praga, jak gdyby zapadając się w przepaść, znikała razem z całą okolicą, która coraz bardziéj stawała się rozległą. Pan Brouczek nie
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/24
Ta strona została przepisana.