Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/245

Ta strona została przepisana.

starzałe średniowieczne odzienie nietylko że jéj wybaczył, ale przeciwnie: przyznał, że te szaty różowe, fałdami spływające, w środku kibici ujęte paskiem, a u dołu lamowane futerkiem sobolowém; ten jasnobłękitny płaszczyk, pod szyją srebrną klamrą spięty i ten wianuszek z pereł i błyskotliwych kamyków wkoło czarnych puklów na głowie ułożony — to wszystko o wiele więcéj dodaje uroku, niż nowożytny sposób robienia grzywek spadających aż na oczy lub podkładania czegoś z tyłu pod suknię, co notabene nie jest moją, lecz pana Brouczka uwagą. Dodam tu nawiasowo, że gdyby kto zechciał miéć dokładne pojęcie o modach staroczeskich, niech przejrzy sobie obrazy ubiorów Sztitnego.
Nikt nie będzie miał za złe panu Brouczkowi, że słuchając opowiadań Domszyka, raz wraz zerkał ostrożnie na dziewczynę, zajętą przygotowywaniem do obiadu i śledził z przyjemnością wszystkie jéj poruszenia. A gdy spojrzała raz na niego i spotkawszy wzrok gościa, po uszy się zarumieniła, uczuł, jak mu krew w żyłach młodzieńczym zawrzała ogniem.
Nawet gdy już wyszła z komnaty, jeszcze pan Brouczek nie mógł dojść do równowagi umysłowéj pod wpływem przyjemnego wrażenia. Był tak zamyślony, że gospodarz domu ledwie zdołał zwrócić jego uwagę na ogromny słup, sterczący na północnéj stronie placu.
— Widzisz tam na pręgierzu powiewające szmaty? — mówił do niego. — To rozszarpana chorągiew Czeńka z Wartenberga, zawieszona tam na hańbę i potępienie wiarołomnego człowieka, który niedawno jeszcze uchodził za najgorliwszego obrońcę kielicha i najwię-