Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/258

Ta strona została przepisana.

pomniawszy zgoła o stuleciu, w którém się znajdował, ostro zawołał:
— I komu to mówisz? Bardzo proszę! Myślisz, że nie znam Pragi? Tylko przejdź się na okopach, wsiądź do tramwaju, zajdź do parku miejskiego, do Stromówki lub dokądkolwiek, gdzie więcéj ruchu, a wszędzie będziesz słuchał niemczyzny, aż cię w uszach zaboli. I młodzieńcy i panienki niemal nie mówią inaczéj, tylko po niemiecku. Bo przecież każda chce pokazać swoje wykształcenie, a każdy rozsądny ojciec czeski posyła swe córki do niemieckich szkół, klasztorów i różnych zakładów, jeśli nie w kraju, to za granicą. Prawda, był czas, gdy niemiecczyzna ustępowała przed czeszczyzną, ale teraz znowu wszystko się niemczy nietylko w Pradze, ale i na prowincyi. Wiem o tém i z własnego doświadczenia i z opowiadania drugich.
Mógł mówić swobodnie, gdyż słuchacze milczeli w osłupieniu. Dopiero, gdy Brouczek umilkł, gospodarz zawołał:
— W głowie mi się mąci od twych słów tak nierozsądnych. Jak możesz mówić o Czechach, gdyś cały wiek swój przeżył na obczyźnie. Może ci ktoś rozpowiadał, jak u nas niegdyś było, a i to jeszcze daleko odbiegł od prawdy. Nie przeczę, że na dworze królewskim język niemiecki w ciągłém był użyciu; prawda, że i panowie rozmiłowani byli w cudzoziemszczyźnie, nadając sobie i swym zamkom nazwy niemieckie i chętnie małpując obyczaje cudzoziemskie; prawda, że królowie nasi tłumy niemców sprowadzali do naszéj ziemi i najlepsze posady im rozdawali, aż w końcu namnożyło się ich tyle, że