Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/262

Ta strona została przepisana.

całemi pierzchali z Pragi do obozu cesarza w nadziei, że miasto zdobędzie i rozpocznie nowe prześladowania narodu, pokonanego. Dlatego téż wszystkim pozostałym niemcom, z wyjątkiem tych, którzy naukę Husa przyjęli, musieliśmy wypowiedzieć pobyt w mieście, abyśmy nie mieli wśród siebie przyjaciół i sług Zygmunta. Teraz tam, poza obrębem królewskim, czyhają jak wilcy, aby wślad za wojskiem krzyżowców wpaść napowrót do Pragi; ale wierzę, że Bóg sprawiedliwy obroni nas i wszelkie ich nadzieje w niwecz obróci.
Wypróżniony talerz uwolnił Brouczka od słuchania nudnéj tyrady, gdyż Magdalena, przerwawszy opowiadanie Janka zapytaniem, czy mu smakuje, podsunęła misę, aby sobie jeszcze wziął kawał łososia. Gość w dowód, że mu smakuje, nałożył sobie drugą potężną porcye, a w duchu przeklinał gospodarza, który mu cały humor zepsuł przy jedzeniu swojemi opowiadaniami o kacie i ścinaniu.
Wkrótce atoli wyborne jadło i napój wróciły mu dobre usposobienie, a gdy późniéj Kunegunda podała mu z łagodnym uśmiechem, widocznie na deser, pierożki z konfiturami, kupionemi w aptece Rudolfa (wówczas wszelkie słodycze sprzedawano w aptekach), był tak rozradowany, że zdobył się na komplement:
— Nie lubię wprawdzie słodyczy, ale pani nie mogę odmówić. A jak to ponętnie wygląda!
— Są robione z jabłek i innych owoców — objaśniła dziewczyna.
— Prawdziwa manna! — unosił się gość. — Czy to pani sama przyrządzała?