Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/264

Ta strona została przepisana.

to powstanie prędzéj się skończyło! Jeśli mi już sądzono zostać w tém piętnastém stuleciu, kto wie, cobym zrobił... Zbyt starym jeszcze nie jestem. To próbowanie win także niezłe zajęcie. Hm... hm!...
Z przyjemnych marzeń obudził go głos Domszyka:
— Skoroś się już najadł, miły gościu, możebyśmy poszli do miasta?
Jakkolwiek pan Brouczek był już niegłodny, atoli niebardzo mu się chciało opuścić przyjemne towarzystwo i ruszać do miasta, pełnego husytów. W téj chwili kichnął i postanowił z tego korzystać, aby pozostać w domu:
— Widzisz, oto następstwa przeciągu w sypialni; już mam katar. Zdaje się, że będzie lepiéj, gdy zostanę w mieszkaniu i nieco się wypocę w pościeli.
— Znowu rozpoczynasz swe żarty? Wiedz, że teraz co chwila oczekujemy walki. Żyżka, usadowiwszy się na Witkowie, zniweczył zamiar króla, który chciał otoczyć Pragę ze wszech stron. Mówiłem ci, że teraz u nas drożyzna i wielu rzeczy dostać wcale nie można, ale chleba i innych niezbędnych produktów, prócz soli, mamy ile potrzeba, gdy tymczasem wojsko krzyżowców cierpi niedostatek, brak mu najniezbędniejszych pokarmów. W obec tego, Zygmunt dziś lub jutro zdecyduje się na atak; aby go odeprzéć, potrzeba nam będzie rąk jaknajwięcej — a ty w takiéj chwili chciałbyś leniwie wylegiwać w łóżku?
Tak mówił Domszyk, a słowa jego jak kawały lodu padały na rozpaloną głowę Brouczka.