— Czemu nie pijesz z podanéj czary? — zawołał z roziskrzonym wzrokiem. — Może dlatego, żem prosty chłop?
— Nie rozumiecie siebie nawzajem, bracia, — uspakajał Janek z pod dzwonu. — Mój gość długie lata spędził na obczyźnie i nie świadom skutkiem tego naszych obyczajów. Ty zaś, miły gościu, wiedz, że u nas Maciek wcale nie oznacza nic ubliżającego. Tak zdrobniale używamy wszystkich imion chrzestnych w mowie zwyczajnéj. Naprzykład mój krewny, bogaty mieszczanin, zowie się Wojciech, a każdy go nazywa Wojtkiem z pod pawia, jak mnie Jankiem z pod dzwonu; oto Mirosław wcale się nie zgorszy, gdy go nazwiesz Mirkiem; z chrzestnego imienia Wacława robimy Wacka, a z Macieja — Maćka.
— A czyż nie macie nazwisk? — pytał się Brouczek, trochę uspokojony.
— Mamy; bierzemy je od ojca, na przykład Paweł Piotrów, albo od rodzaju zajęcia, jak Mirosław złotnik, bądź téż od domu, jak np. Wojtek i ja, albo w końcu ze względu na jaką właściwość lub przymiot człowieka, jak tu na przykład Wacka zowiemy Brodatym, ponieważ ma długą brodę.
— Ale to w takim razie ojciec nosi inne nazwisko niż syn.
— A tak. Czasem tylko, co zresztą rzadko się zdarza, nazwisko pozostaje w rodzinie. No, ale pij tymczasem z puharu Wacka, a ty, szynkarzu, przynieś i nam cokolwiek do picia.
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/287
Ta strona została przepisana.