Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/288

Ta strona została przepisana.

— Wina mi zabrakło; mam tylko miód.
— Miód! — mruknął Brouczek z wyrazem najwyższego niezadowolenia, a wstawszy, począł szukać swéj dzidy, jakby się zabierał do wyjścia.
— A cóż miód ci nie smakuje? — zapytał szynkarz — a przecież jużeś do dna wytrąbił drugi puhar.
Wskazał ręką czarę Wacka, którą właśnie przed chwilą opróżnił nasz bohater..
Brouczek wytrzeszczył oczy.
— A więc to był miód? aaa!
— Oczywiście; cóż to? nie znasz miodu! — śmieli się staroczesi.
— A, teraz już domyślam się, dlaczegoś u mnie nie chciał pić miodu; sądziłeś, że to zwyczajny miód w plastrach — mówił Domszyk. — Miód, to znakomity napój, a wielka szkoda, że coraz mniéj ma zwolenników.
Brouczek przyznał się, że miał dotychczas ów miód za jakąś słodką małmazyę i teraz dopiero oddał mu należne pochwały. Humor jego począł się widocznie polepszać. Po długiéj przechadzce podczas takiego upału, z ciężką dzidą w ręce, przyjemnie mu było teraz sobie odpocząć w chłodzie i popijać orzeźwiający napój. Jednakże w myśli zauważył:
— Do jakiego to towarzystwa się dostałeś? Gdyby cię tak twoi znajomi od Würfla lub z pod „koguta“ zobaczyli razem z taką czeladką!
Istotnie znajomi ci z wielkiém zdziwieniem patrzyliby na gości w staroczeskiéj gospodzie. Tu siedział w hełmie Domszyk, którego już znamy dobrze; obok je-