z Prażanami, i na własne jego żądanie przyjęliśmy go do siebie.
Drżący pan Brouczek czuł, jak jedno bystre oko Żyżki przenikliwie spoczęło na nim, i wkrótce usłyszał jego gruby głos:
— Zdaje mi się, żeś dotychczas gorliwiéj służył swemu brzuchowi, niż Panu Bogu. No, u nas szybko się pozbędziesz grzesznego sadła. Jak się nazywasz?
— Maciej Brouczek — wyjęknął, drżąc cały, nasz bohater.
— Dobrze. Otóż, bracie Macieju, hetman Chwal zaliczy cię między swoich cepników i wyćwiczy w kunszcie wojskowym wedle naszego systemu. Teraz ruszaj i pomagaj pracującym na murach. Bądź zdrów!
Chwal odszedł z Brouczkiem do oddziału cepników, którzy pozdrowieniem lub ściśnieniem ręki powitali nowego brata, poczém zaprowadził go do mężczyzn i kobiet, pracujących około murów.
— Jesteś silny, bracie, możesz podawać kamienie — rzekł mu i sam powrócił do cepników.
Brat Maciej rad był wprawdzie, że posłuchanie u Żyżki się skończyło, ale natomiast robota, dana mu na samym wstępie, bardzo mało go pocieszała.
— Piękne powitanie! — mruczał sobie — mam podawać kamienie, jak prosty robotnik. To nawet i dla żołnierza niestosowna robota. Zdaje mi się, żem wielkie głupstwo zrobił. Mieszczanie prazcy przynajmniéj umieją gościa przyjąć. Janek z pod dzwonu, jakkolwiek narwany, ale na gościnę u niego, prócz może téj sypialni obrzydliwéj, narzekać nie mogę. A mogłem
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/313
Ta strona została przepisana.