Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/319

Ta strona została przepisana.

— A piwa tu czasem nie macie?
— Mieliśmy dziś jeszcze, ale już wyszło. Żyżka dba o to, aby bracia mieli zawsze porcyę piwa dla posilenia się. Jednakże podczas marszu zwykle tylko wodę pijamy. Gdy podchodzimy do jakiego miasta przyjacielskiego, Żyżka często naprzód pisze: „My do was, da Bóg, wkrótce zawitamy; miejcie tylko chleb i piwo dla ludzi i obrok dla koni przygotowany.“ A bracia wszystko, co mają, oddają do naszego rozporządzenia. Każdy z radością ofiarowuje całe mienie swoje na usługi ogółu. Przecież jesteśmy jedną rodziną dziatek bożych. Rycerz równy prostemu wieśniakowi; wszyscy w naszém wojsku jesteśmy bracia. Żaden z nas nie żąda wyniesienia się nad drugich, ani téż pragnie lepiéj żyć od innych. Każdy pracuje dla ogółu. Wszyscyśmy sprzedali swoje majątki, ojcowizny swoje, i pieniądze złożyliśmy w kadzi, umieszczonej na Taborze, z któréj bierzemy na ogólne potrzeby.
Gadatliwy starzec umilkł, usłyszawszy rozlegający się z dołu głos dzwonu. Właśnie słońce zachodziło, a na błękicie nieba przepływały chmurki. Mrok począł okrywać namioty krzyżowców, szeroko po drugiéj stronie Wełtawy rozbite. Z różnych stron Pragi ozwały się dzwony, najpierw z jednéj, potém z drugiéj i z trzeciéj wieży, tu silniéj, tam ciszéj, rozmaitemi dźwiękami, zlewając się w jeden wspaniały, poważny hymn do Boga.
— To jakieś długie i uroczyste dzwonienie, — powiedział brat Maciej.
— Nieszpory z powodu jutrzejszéj niedzieli — objaśnił brat Stach.