Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/327

Ta strona została przepisana.

W południe podały siostry taboryckie bratu Maciejowi obiad niedzielny, składający się z kisielu, czyli polewki, któréj smak i dobroć zachowuje pan Brouczek w tajemnicy ze względu na dawnych przodków naszych, kawałka mięsa gotowanego, żytniego chleba i z naparstka, wedle miary brata Macieja nie więcéj, jak z naparstka podłego piwa.
Gdy po takim obiadku oddawał się najposępniejszym rozmyślaniom, błysnęła mu naraz nowa myśl zbawienna. Mianowicie przypomniał sobie owe przejście podziemne, którém dostał się do piętnastego stulecia; tą samą droga przecież możnaby dostać się napowrót do dziewiętnastego!
To go wprawiło w tak dobry humor, że z uśmiechem zatarł ręce i niemal nie skakał z radości.
Wkrótce jednak trochę ochłonął, zadawszy sobie pytanie, czy możliwe jest takie przechodzenie przejściem podziemném z jednego do drugiego stulecia? Ale natychmiast pocieszył siebie: „Skorom tędy dostał się do piętnastego stulecia, czemużbym nie miał do dziewiętnastego napowrót przejść?“ Przyszło mu na myśl, że drzwi ukryte, prowadzące do skarbca króla Wacława, były z jednéj strony spróchniałe i zjedzone przez robactwo, a z drugiéj zupełnie nowe, więc musiały zapewne tworzyć granicę między obu wiekami. Gdy te drzwi zamknął, ujrzał się naraz w stuleciu piętnastém; teraz więc w ten sam sposób dostanie się do Pragi nowoczesnéj.
Ale tu znowu pytanie: jak się wydostać z téj jamy, do której wleciał na Hradczanach, a od któréj poczynało