Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/330

Ta strona została przepisana.

ku z téj strony, skutkiem czego nieliczni obrońcy forteczki, przestraszeni krzykiem nadbiegających nieprzyjaciół, poczęli pierzchać zaraz przy pierwszém natarciu, a krzyżowcy zdołali zająć już wieżyczkę w rogu muru, okalającego winnicę. Część ich, zsiadłszy z koni, z okrzykiem zwycięztwa poczęła się wdrapywać na mury, gdzie pozostało z trzema kobietami zaledwie kilku taborytów, którzy, nie mając łuków, rzucali kamienie na atakujących i bronili się bohatersko; zwłaszcza jedna kobieta wysokiego wzrostu, z rozpuszczonemi włosami czarnemi, stojąc na murze twierdzy, muskularnemi rękoma podnosiła duże kamienie ponad głowę i z siłą rzucała je na miśnieńców. Gdy pozostali poczęli upadać na duchu, ona zawołała silnym głosem:
— Przed Antychrystem nie powinien ustępować wierny chrześcianin!
A nie mając już kamieni, poszła z gołemi rękoma w zapasy z wdrapującym się na mur krzyżowcem; gdy w tém oszczep jego towarzysza przeszył piersi bohaterki, która, padając na dół między atakujących, pociągnęła za sobą i mocującego się z nią miśnieńca.
W tak krytycznéj chwili nadeszła pomoc. Żyżka z częścią swoich wojowników pierwszy pośpieszył pod forteczkę i stanął na murze, wywijając swym mieczem i zachęcając braci do walki. W zapale nieostrożnie pochylił się nieco, z czego skorzystał jeden z nieprzyjaciół, chwyciwszy go za nogę i ciągnąc z muru; zdawało się, że dzielny wojownik już zginie. Wtém nagle zjawił się brat Stach i z młodzieńczą siłą zadał swym cepem śmiertelny cios żołnierzowi niemieckiemu, a kil-