ku pośpieszających z pomocą cepników wciągnęło wodza napowrót. Żyżka był uratowany, ale brat Stach otrzymał śmiertelną ranę w piersi; — tak więc gorące pragnienie starca było spełnione.
Ze straszliwym trzaskiem spadały teraz cepy husytów na karki nieprzyjaciół, grad kamieni sypał się bez ustanku tak, że w krótkim czasie cała fosa pod murem zapełniona była trupami niemców.
Tymczasem Żyżka, widząc, że pierwszy atak do forteczki odparty, rozkazał hetmanowi Chwalowi wziąć część cepników, chyłkiem przedrzéć się przez winnice i zajść nieprzyjaciela z tyłu.
Chwal natychmiast wykonał rozkaz: na czele swéj garstki niepostrzeżenie zapuścił się w winnice.
Brat Maciej podczas dotychczasowych zapasów był ciągle w śmiertelnym strachu; trząsł się całém ciałem tak, że cep na ramieniu kołysał się nieustannie, trącając go w plecy. Całe szczęście, że stał w dość przyzwoitem oddaleniu od głównéj areny bitwy. Teraz, gdy Chwal z cepnikami biegł do winnicy, jedyna myśl zapanowała w umyśle Brouczka: uciec bądź-co-bądź.
Zamiar ten był tém łatwiejszy do wykonania, że nasz bohater znajdował się w ostatnich szeregach.
Ledwie wszyscy wbiegli do winnicy, bez namysłu wyskoczył przez wyłom w murze i popędził na dół galopem w kierunku przeciwnym od pola walki.
W téj chwili usłyszał za sobą głos: „Tchórzu, zdrajco!“ i zdało mu się, że ktoś biegnie za nim, a co chwila końcem dzidy czy też miecza dotyka go z tyłu, co go pobudzało do coraz szybszéj, rozpaczliwéj ucieczki.
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/331
Ta strona została przepisana.