Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/355

Ta strona została przepisana.

dzają uroczystości narodowe, a nawet i składki zbierają na różne cele i przedsięwzięcia patryotyczne, (oczywiście niech nie żądają ich od właścicieli domów, którzy w obecnych złych czasach nie mogą pozwolić sobie na takie zbyteczne wydatki). Zresztą sam pan Brouczek, jak o tém już wzmiankowaliśmy, raz na wikarce ofiarował wspaniałomyślnie kilka krajcarów na Macierz szkolną i dwa razy był na uroczystości narodowéj, gdzie wypił piwa w cichości za pięciu patryotów.
Ale chcieć, jak husyci, aby człowiek dla jakichś w ogóle idei patryotycznych czy zasad poświęcał swój majątek i nawet życie, toć to istne szaleństwo! Każdy człowiek rozumny musi tylko pochwalić przejście pana Brouczka od mieszczan prazkich do taborytów, gdy mu się wydało, że tém polepszy swoje położenie (pięknie polepszył!); musi pochwalić, że wołał przed mniemanymi krzyżowcami, iż jest niemcem, aby przez to uratować swe życie dla narodu. Za podobne rzeczy obecnie grozić może co najwięcéj pręgierz gazeciarski, który zresztą wobec nieustannych wzajemnych kłótni naszych polityków stracił wszelkie znaczenie. Gdybyśmy tak każdego, kto postępuje w podobny jak Brouczek sposób, chcieli po husycku natychmiast pakować w beczkę, stałoby się wkrótce bednarstwo w Czechach rzemiosłem najbardziéj produkcyjném.
Husyci, krótko mówiąc, byli to szaleńcy: dalecy od wszelkiéj cichéj i rozsądnéj pracy narodowéj, rozmiłowani byli w zapamiętałem wywijaniu mieczami, urządzali różne demonstracye niestosowne i przez szaleństwo swoje kompromitowali tylko naród czeski u sfer rządo-