Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/357

Ta strona została przepisana.

ko, zapadnie w cichą melancholię; z piersi wydobędą mu się ciężkie westchnienia, a nieraz i łza zabłyśnie w oku — jedném słowem, zdradza wszelkie objawy zawiedzionéj miłości. Przypuszczam, że w takich chwilach ogarnia go wielka tęsknota, albo po miodku staroczeskim, albo może po wysmukłėj postaci Kunegundy; jeśli to drugie przypuszczenie słuszne, wówczas, sądzę, pan Brouczek byłby najnieszczęśliwszym ze wszystkich kochanków świata, ukaranym za swe starokawalerstwo w sposób tak okrutny, że nawet łaskawe czytelniczki moje straszliwszéj kary nie zdołałyby wymyślić.
Prócz tych moralnych korzyści, odniósł jeszcze pan Brouczek i materyalną, jedyną ze średnich wieków, a mianowicie: nową podeszwę u swego bóta. Jest mu ona tém milsza, że nic zgoła za nią nie zapłacił. Wszelkie pretensye szewca husyckiego byłyby już dobrze przedawnione. Gospodyni (którą pan Brouczek zdążył na imieniny obdarzyć podarkiem w formie fartuszka perkalowego, ponieważ niewytłómaczonym sposobem już 13-go lipca, a więc na dzień przed bitwą na Żyżkowie, wrócił do dziewiętnastego stulecia), zrobiła mu wprawdzie uwagę, że podeszwa zupełnie podobna była do staréj, którą miał wówczas, gdy szedł na Hradczany; ale pan gospodarz odparł na to, że przecież robota ze stulecia piętnastego nie może wyglądać jak nowa i że wreszcie dotychczasowe istnienie téj podeszwy świadczy tylko o niesłychanéj sumienności w robocie staroczeskich szewców.
Ta trwałość podeszwy doprowadza do rozpaczy pewnego profesora, który ją sobie wyprosił, lecz ma