Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/41

Ta strona została przepisana.

ziemianinie, ten niezgrabny mięsisty kadłub, w którym siedzisz wtłoczony, z mojém powiewném okryciem cielesném.
To mówiąc, selenita zgrabnie pochylił się naprzód, podniósłszy nieco w górę ręce, jak skoczek chodzący po linie, gdy chce dać poznać publiczności giętkość i zgrabność swych członków.
Pan Brouczek nie zdumiony był powiewnością wysmukłéj postaci, która poruszała się z lekkością piórka i, zdawało się, pogardza wszelkim oporem, jakby się podnosiła zwolna w powietrze.
Tak tedy stanowczo rozstrzygnięty jest dawny spór uczonych o życiu na księżycu, a na miejsce fantastycznych, dowolnych, a często i śmiesznych domysłów mamy obecnie czystą prawdę. Księżyc nie jest ani martwą bryłą, jak głosili jedni, ani nie utrzymuje jakiegoś wątpliwego życia tylko na dnie swych kraterów, jak przypuszczali inni, — lecz, będąc okryty, jak to zobaczymy, na całéj powierzchni bajecznie bogatą wegetacyą, posiada doskonale uorganizowanych, myślących i czujących obywateli, którzy nie są ani olbrzymami Pytagorejskimi, ani potwornymi karłami, wymyślonymi przez nowszych badaczy, lecz mają wzrost i kształty ludzkie, różnią się zaś od nas tylko szlachetniejszą postawą i mniéj skupioną, lżejszą materyą swego ciała.
— Ta własność cielesna — ciągnął daléj selenita — wymaga od nas bardzo mało i dlatego niemal całe życie swoje możemy poświęcać podnioślejszéj, wewnętrznéj istocie, używając tylko czystych rozkoszy duchowych, służąc wyłącznie swym ideałom szlachetnym. Jakże