Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/49

Ta strona została przepisana.

— Przestań, nieszczęsny, przestań! Nie kalaj tego uczucia boskiego swém zmysłowém tchnieniem! Nie, tyś nigdy nie kochał, nigdy! Niezdolnyś nawet czuć miłości.
— Mów sobie, waćpan, co chcesz; ale jeśli pod owém uczuciem boskiém rozumiecie to, co my na ziemi wprost miłostką zowiemy, mógłbym ci jeszcze to i owo powiedziéć z historyi moich lat młodszych. Zresztą i dziś nawet, mówię szczerą prawdę, gdy ujrzę gładką buzię, rzadko wstrzymam się od tego, abym jéj choć nie pogłaskał pod brodę, lub w policzki nie uszczypnął.
— Milcz, potworze! Ani słowa więcéj! Tylko wyuzdana nikczemność szydzić może ze świętego stanowiska kobiety!
— Aj, aj! Widocznie macie tu na księżycu same księżniczki, do których się dotknąć nie można. Święte stanowisko kobiety! Cha, cha! A może wy się jeszcze modlicie do swych piękności?
— Nieinaczéj. Modlimy się do swych aniołów, do bogiń. Wiedz, że tym koronom stworzeń dajemy najwznioślejsze imiona. Widzę, że muszę cię przedewszystkiém nauczyć, jak się należy zachować wobec tych postaci niebiańskich. Jeśli się która z tych pereł stworzeń wszechświata ukaże, musisz upaść na kolana i ucałować rąbek jéj szaty. Jeśli wzrok swój na nią podniesiesz, musisz nieskończony podziw wyrażać, a przemawiać do niéj możesz tylko natchnionemi hymnami.
— Piękne macie tu zwyczaje, ani słowa! Dyabli by mi nadali klękać przed pierwszą lepszą spódniczką...