drzwiom, a głębokie westchnienia świadczyły, że cała dusza jego jest przy blizkiéj a niewidzialnéj kochance.
Po chwili starzec wrócił i zaprowadził gości do drugiego pokoju, urządzonego z jeszcze większym przepychem artystycznym, gdzie stał stół, nakryty przepyszném malowidłem historyczném na płótnie, służącém za obrus. Na nim umieszczono trzy śliczne wazony kryształowe z czarująco pięknemi kwiatami, jakich pan Brouczek nigdy w życiu nie widział.
Mędrzec wskazał gościom siedzenie i prosił pana Brouczka, aby powąchał kwiaty przed nim stojące.
— Istotnie, przyjemny zapach! — pochwalił nasz bohater.
— Jest to wybór najwonniejszych kwiatów księżycowych — objaśnił gospodarz.
— Aaaaa! — zachwycał się grzecznie Brouczek, wciągając w nozdrza eteryczne zapachy nieznanéj sobie flory księżycowéj. Zaś w duchu myślał: — Po dyabła mi te kwiaty! Wolałbym powąchać raczéj jakiéj dobréj pieczeni.
— Prawdziwy filozof nie gardzi nigdy darami życia — mówił starzec, wąchając swoje kwiaty. — Wszak niedługo już będę ich używał. Pociechą dla mnie niemałą jest przeświadczenie, żem całe życie swoje poświęcił badaniom najwznioślejszych tajemnic wszechświata i że zostawiam po sobie drogocenną latorośl, którą ozdobiłem wszystkiemi cnotami księżycowemi i w którą wlałem całą szlachetną istotę mego ducha. Jest to córa moja,
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/58
Ta strona została przepisana.