Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/59

Ta strona została przepisana.

którą wychowałem na wzór dla dziew księżycowych. Aleś ty dotąd nie powąchał, poeto!
Zakochany wieszcz nachylił się w roztargnieniu ku kielichom kwiatów i wzdychał daléj.
— Teraz przeczytam wam jeden rozdział mojéj „Estetyki“ — oznajmił selenita, wyjmując z pod swéj szaty gruby rękopis.
— Ślicznie dziękuję! — westchnął w duchu pan Brouczek. — Drogo okupię śniadanie u tego waryata księżycowego! Dziwny tu mają zwyczaj czytania jakichś banialuk przed śniadaniem gościowi głodnemu.
Tymczasem Lunobor począł objaśniać swą definicyę piękna, a nasz bohater kręcił się na krześle, żałując, że nie miało w sobie grającego instrumentu, jak poprzednie.
Okres za okresem płynął bez końca z ust filozofa księżycowego, który czasami tylko przerywał czytanie uwagą: „Ale nic nie wąchasz, ziemianinie; wąchajże bez ceremonii!“ Na to pan Brouczek przytykał nos do kwiatu, mrucząc do siebie: „Skończony waryat!“
Bohater nasz zapewnia, że czytania mędrca słuchał z uwagą, jednakże nie udało mu się w tym nawale słów upatrzéć najmniejszego sensu, — czemu wierzymy najzupełniéj, gdyż filozofia księżycowa o wiele jest głębszą niż ziemska, a tę ostatnią ledwie chyba sam dyabeł pojmie.
Pana Brouczka rychło zmęczyły owe kombinacye myśli wzniosłych; starał się odgadnąć, co téż potém nastąpi. Kuglarz Fantazus przesuwał w jego wyobraźni przed nim cały szereg talerzy z dość ponętną zawartością. Naraz kuglarz ów przemienił się na lokaja z ser-