Patrzcie! Pióro moje, chcąc oddać ową eteryczną niepochwytność, poczęło tak eteryczne kreślić litery, że dla wzroku cielesnego nie pozostało z nich ani śladu na papierze.
Eterea, trzymając w idealnie drobnych rączkach łodygi wysmukłe dwóch śnieżnéj białości kwiatów, pozdrowiła gości głosem, podobnym do echa hymnu anielskiego:
— Piosenki wam niosę, piosenki te moje,
Błyszczące, jak słońca promienie w krysztale;
Ich dźwiękiem niebieskie otworzę podwoje,
A nędznych krytyków nie boję się wcale!
Piosenką sprowadzę czar na was ja słodki;
Pieśń moja tak wonna, jako kwiatek astru,
A miękka jak jedwab, lub jako sierść kotki —
A czysta, jak biała czara z alabastru.
I dźwięczy pieśń moja jak harfa Eola,
Jak dźwięki multanek przy tańcu wiosennym,
Gdy kwieciem i trawką zielenią się pola.
Jak pieśni cheruba w niebieskiéj krainie,
Gdy z lutnią swą stanie przed tronem promiennym —
Tak moja pieśń słodko i błogo wciąż płynie!
Błękitny klęczał przed nią, z rękoma na krzyż złożonemi w niemém zachwyceniu; a gdy mu podała jeden z dwóch trzymanych kwiatków białych, przycisnął go do ust namiętnie.
Eterea z drugim kwiatkiem zbliżyła się do pana Brouczka.
Bohater nasz przyznaje, że nie mógł wprawdzie oprzéć się wrażeniu, jakie na niego ta istota wywarła,